wtorek, 10 lutego 2015

Mix of photo #2

Dzisiejszy wtorek ogłosiłam Najbardziej Leniwym Wtorkiem lutego. Od rana siedzę w cieple, pije kawę, oglądam pierdoły w tv i czytam książkę. Zauważyłam, że moje książkowe gusta się zmieniły i od klasyki literatury przeskoczyłam na książki o zombiakach i śmiercionośnych wirusach, które zabijają połowę populacji ludzkiej. Ehh, na starość głupieje... 
Przedstawiam Wam plany na dzisiejszy dzień w wielkim skrócie:


I moje plany na dzisiejsze popołudnie w wielkim skrócie:


Muszę się przyznać, że po przedwczorajszym treningu mam zakwasy na żebrach. Nie wiedziałam, że można mieć w tym miejscu zakwasy, ale jak widać można i to całkiem bolesne. Nie byłabym jednak sobą, gdybym po wczorajszej siłowni nie wsunęła czegoś niezdrowego, czego zdecydowanie nie powinno się jeść po siłowni. No cóż życie i cała ja ;P


Jeszcze sesyjne zdjęcie, które postanowiłam nazwać "Geniusz panuje nad chaosem". Niestety moja mama nie podziela tego zdania, nie pomaga nawet wspieranie się Einsteinem i jego powiedzeniem, że skoro zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, to czego oznaką jest puste biurko? Zawsze wtedy słyszę: "Fajnie, ale nie jesteś Einsteinem". Jeszcze nie, ale wszystko przede mną...


Zdjęcie z niedzielnego spaceru. Wtedy jeszcze zima nie była aż taka zła. Teraz jest. Wczoraj wyszłam tylko na chwilkę i prawie zamarzłam. Było AŻ -3 stopnie! (Chyba ktoś sobie potwornie ze mnie zakpił i kazał mi żyć nie w tym klimacie, w którym byłoby mi dobrze...)


Sobotni Fed Cup. Radwańska vs. Kuzniecowa. Ten mecz utwierdził mnie w przekonaniu, że tenis jest ciekawy tylko wtedy, gdy oglądasz go przed swoim telewizorem, możesz przełączyć, gdy Twoja faworytka przegrywa lub gdy właśnie jesteś na kortach Rolland Garros, sącząc zimnego drinka i sprawdzasz na swoim Rolexie, ile jeszcze czasu zostało Ci do lunchu koło wieży Eiffla (wybaczcie, nie byłam w Paryżu i nie wiem czy koło wieży Eiffla można zjeść lunch...)


Na koniec: w smutku, po moich włosach. Standardowa ja: podskakuje za radości jak idzie do fryzjera, rozpacza potem przez miesiąc, że ścięła włosy...

4 komentarze:

  1. Świetne są te mixy :)
    Nie martw się, ja zawsze rozpaczam po wizycie u fryzjera :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jak obcielam włosy to żałowałam że to zrobilam.... Ale przecież tego chciałam :P

    OdpowiedzUsuń