poniedziałek, 16 lutego 2015

Flaws

Cześć!
Chciałam stwarzać pozory, że zostawiłam moją parkę i koc w domu, ale nie będę Was oszukiwać - jestem totalnie przyklejona zarówno do jednego, jak i do drugiego i raczej się z nimi nie rozstaje. Także bądźcie gotowi na to, że 90% stylizacji będzie zawierało ową parkę i szal. Tak już mam, że jak coś skradnie moje serce to chodzę w tym na okrągło - taki mój urok (pomijam fakt, że w sumie to moja jedyna kurtka, która nadaje się na obecną porę roku - jak widzicie słaba ze mnie blogerka :P) 




To okropne jak okres posesyjny mnie rozleniwił... Zakładam, że zrobię coś o 11, jak dobrze pójdzie to zaczynam to robić o 13... (albo w ogóle). Dotyczy to wszystkiego: nauki, ćwiczeń, sprzątania, a nawet wychodzenia do sklepu po jedzenie (a może lodówka sama się napełni?). Dzisiaj to nawet KAWY mi się nie chce zrobić, to znaczy, że moje lenistwo osiągnęło poziom krytyczny...



W weekend słoneczko przyświeciło (co widać po ostro prześwietlonych zdjęciach ;P), standardowo, wiec wybrałam się na spacer (zupełnie jak emerytka; niedziela = spacerek). W sobotę spędziłam wieczór jedząc pizzę, grając w "Filary Ziemi" (tak, tak gram w strategiczne gry planszowe, co więcej zawsze wygrywam #małystrateg) przy dźwiękach romantycznych piosenek (dlaczego wszyscy wychodzą z założenia, że w walentynki muszą być romantyczne piosenki?). 




Sesja była nie lada wyzwaniem. Nie dość, że świeciło słoneczko to jeszcze wiał upierdliwy wiaterek. Powiem Wam, że opanowanie moich ciuchów, żeby nie latały na wszystkie strony na wietrze było dość skomplikowane. 
Przedstawiam Wam dzisiaj moją ulubionoą narzutkę. Jest idealna, gdy rano biegam w panice po pokoju i ubieram pierwsze co mi wpada w ręce. Jeasny, biały T-shirt i owa narzutka i już się wygląda prawie wyjściowo. 
Kupiła mi ją Moja Rodzicielka w ramach walki z moim niechlujnym (według jej) stylem (oczywiście, jak się domyślacie narzutka nie wiele zmieniła i nosze ją, ku załamaniu Rodzicielki, do potarganych spodni).



To moje pierwsze zdjęcia na blogu w sukience. Porzuciłam noszenie tego rodzaju ubrań z powodu zła i zimna za oknami, ale teraz zamierzam naprawić mój błąd. Chociaż... Zawsze wolałam nosić spodnie, a jak kiedyś zobaczycie mnie w spódnicy to, to na prawdę będzie wielki dzień, bo spódnicy nie nosiłam z dobry rok...
Czapka natomiast miała ukryć mój BadHairDay - trochę się udało (dalej nie wiem co mnie podkusiło żeby iść do fryzjera).




Sukienka: H&M  | Narzutka: Mohito | Buty: Bentton | Czapka: H&M | Okulary: Ray-Ban

11 komentarzy:

  1. Ładną masz tą narzutkę :) i superowy szal :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny outfit, podobają mi się okulary :)
    http://xblueberrysfashionx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ładnie :) sukienka mega!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna jest ta stylizacja :* I co ty gadasz! Żadna słaba blogerka, po prostu jesteś prawdziwa i nie wprowadzasz tu sztuczności, że w czymś chodzisz choć nigdy byś tego nie założyła ;) Pozdrawiam Cię cieplutko :*

    www.sandina.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje! Twoje komentarze zawsze sprawiają, że się szeroko uśmiecham :*

      Usuń
  5. zdecydowanie częściej zakładaj sukienki i spódnice. warto ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powoli się przełamuje, ale wciąż wole spodnie ;)

      Usuń
  6. Ja też wolę spodnie, sukienki i spódniczki niby noszę, ale mam wtedy wrażenie, że jakoś 'za bardzo się odwaliłam'. : p
    Bardzo mi się podoba, szal jest świetny, fajnie urozmaica całość. : )
    robertakaaa.blogspot.com : )

    OdpowiedzUsuń