wtorek, 28 kwietnia 2015

Into the west

Cześć Wam! 
Dzisiaj, ponieważ mój recenzent notek narzeka, że ciągle piszę o tym samym, postanowiłam Wam powiedzieć co też ciekawego spotkało mnie w zeszłym tygodniu. 
Zacznę od tego, że w końcu mam swoją wymarzoną pogodę (szkoda tylko, że nie mam czasu się nią cieszyć - okej, miałam nie narzekać). Korzystając wiec z okazji, zaopatrzyłam się w zapas spódnic (co jest bardzo dziwne, bo nie nie nosiłam spódnic od stu lat) i z radością nosze owe spódniczki w ciepłe dni. Udało mi się nawet strzelić parę fociaków, co zaraz Wam będę pokazywać. Dodam tylko, że ta sesja, jest według mnie najładniejszą jaką do tej pory udało nam się skleić na bloga. Daleko jej do ideału, ale nawet mój perfekcjonizm jest z niej dość zadowolony (pod warunkiem, że nie patrzy na dziwne rzeczy, które robię z nogami i rękami).


środa, 22 kwietnia 2015

Good life

Cześć ;)
Dzisiaj mam dla Was zdjęcia jeszcze z weekendu i  na wstępie posta chciałabym Wam opowiedzieć o złośliwości natury (albo o moim braku farta w życiu). Przez cały tydzień oczekiwałam weekendu, ponieważ to miał być pierwszy całkowicie wolny weekend od dłuższego czasu i snułam piękne, wiosenne plany (np. ja hasająca po łące pełnej kwiatów). Przychodzi długo wyczekiwany weekend i co? I deszcz, wiatr i śnieg... No i ja, odkładająca chwilowo hasanie na łące i próbująca zrobić jakieś zdjęcia na bloga (próbująca to słowo klucz w tej wypowiedzi). Nie ma, że boli zdjęcia zrobić trzeba, trudno, że zimno, mokro i wieje ;P
Odrzuciłam moje ukochane NB (tak jak pisałam, jak pada deszcz to chowam je z odpowiednimi honorami do szafy) i wróciłam do workerów oraz (tak, tak :p) do mojej nieśmiertelnej parki, którą to męczyłam Was przez ostatnie 292714 postów ;p. Odpięłam, tylko od niej wewnętrzne futerko (co po wyjściu na pole okazało się bardzo złym pomysłem). Jedna rzecz w niej jest dość problematyczna. Świetnie, że ktoś wpadł na pomysł z owym odpinanym futerkiem wewnątrz, co powoduje, że można ją nosić zarówno jak jest zimno jak i wtedy jak jest trochę cieplej. Tylko czemu nikt nie wpadł na to, żeby zrobić też odpinane futerko na kapturze? Jak widać nikt nie jest idealny (nawet moja parka, mimo, że niewiele jej brakuje).

piątek, 17 kwietnia 2015

So what

Cześć! Jak tam Wam mija dzisiejszy dzień?
Bo mi mój upływa pod znakiem nauki i użalania się w jakiej to ja czarnej d..ziurze jestem. Oh, jakbym chciała cofnąć czas żeby znów był październik. Zrealizowałabym wszystkie moje założenia odnośnie bieżącej nauki i chodzenia na wszystkie zajęcia (... no może?). No, ale, czasu cofnąć się nie da, więc pozostaje mi dzisiaj przeżywać w jakiej czarnej d...ziurze jestem. (tak, tak, dawno nie narzekałam na studia ;P)
Dzisiejszy wieczór spędzę, jak praktycznie większość piątków - ucząc się. Gdzieś mi się obiło o uszy, że okres studiów to najlepszy okres pełen zabaw i lenistwa. Nie wiem kto to wymyślił, ale paskudnie kłamał. 



piątek, 10 kwietnia 2015

Sun goes down

No i przyszła wiosna. 
Co prawda u mnie, nie wiedzieć czemu, spowodowała napływ lenistwa, ale tłumacze sobie to jeszcze pozostałością klimatu świątecznego. Odnośnie świąt to po zjedzeniu wszystkiego co znajdowało się na stole (nie było ważne na jakim stole, ważne, że nadawało się do jedzenia), postanowiłam przejść na dietę (tak, jakbym przez całe życie nie była na diecie...). Trwała ona dokładnie 1,5 dnia, kiedy to mój Luby przyszedł do mnie z paczką czipsów, bo ma zły humor. Nie przychodzi się do mnie z paczką czipsów. Szczególnie jak jestem na diecie. Mam słabą silną wole i jeśli chodzi o jedzenie jestem mało asertywna ;P A tak na poważnie, to przez ostatnie, 4 miesiące, jadłam tylko warzywa i powiem szczerze, że teraz jak widzę warzywo to mam ochotę uciec. Chociaż według mojego podejścia, czekolada to warzywo, wiec wychodzi na to, że nie przed każdymi warzywami chce uciekać.
Widzę, że znów mi się włączyło gadanie i pisze co mi ślina na język (klawiaturę?) przyniesie, wybaczcie!



wtorek, 7 kwietnia 2015

Praga moim okiem

Cześć! Wróciłam z zaświatów i dzisiaj przychodzę do Was z postem odbiegającym od ogólnej tematyki bloga, ale jakże bliskiej mojemu sercu - będzie trochę o podróżach. Dokładniej rzecz ujmując dzisiaj będzie o Pradze, która zwiedziłam przed świętami. Pisząc tego posta mam nadzieje na podwójną korzyść, po pierwsze: ja będę się cieszyć, bo będę mogła gdzieś ględzić na temat, na który lubię, a po drugie - może kiedyś, komuś zupełnie przypadkiem się przyda moja subiektywna ocena. Zapomniałabym! W poprzedniej notce obiecałam dużo ładnych zdjęć, niestety, jak uświadomiłam sobie, że ładne zdjęcia = noszenia kamienia do robienia zdjęć na szyi, szybko z tego pomysłu zrezygnowałam. Telefon też robi ładne zdjęcia i nie waży 7 ton, więc tego się trzymajmy ;P