niedziela, 29 marca 2015

Black look

Cześć!
Znów nadaje po przerwie, jak zawsze natłok spraw mnie zjadł i już teraz, na wstępie, zapowiadam moją kolejną nieobecność. Tym razem, jednak to będzie "przyjemna" nieobecność. Wyjątkowo, nie spowodowana tym, że nie ogarniam życia, tylko pewną sprawą, o której Wam nie powiem od razu, bo jestem wredna. W następnej notce dowiecie się dlaczegóż to mnie nie było. (Istnieje jednak szansa, że całkiem niechcąca się wygadam - tak to ja i mój za długi jęzor). 
Wiosna już sobie u nas zagościła, dlatego dzisiaj będzie bardzo kolorowy zestaw. Otóż cały czarny. Tak, dokładnie. W sumie to jakiś czas temu chodziłam tylko na czarno, a moim ulubionym kolorem była mroczna czerń, zaraz po czarnej czerni. Teraz trochę mi się odwidziało i raczej odstawiłam czarne total looki, co nie znaczy, że pożegnałam się z tym kolorem na dobre (w końcu czarny wyszczupla, no nie? Poza tym kto rano biegał w panice i wykrzykiwał "nie mam się w co ubrać!" docenia porządny czarny total look). 
Dzisiejszy zestaw jest, wiec trochę powrotem do korzeni. 

niedziela, 22 marca 2015

23!

Wiecie jaki dzisiaj jest dzień? Tak, Światowy Dzień Wody, owszem. ALE! Dzisiaj jest jeszcze jedna wyjątkowa okazja. Dzisiaj świętujemy upływ kolejnego roku, w którym do niczego nie doszłam ;P 
Tak, tak, dokładnie. Od dzisiaj mam 23 lata (oh God, why?). Oficjalnie... Mentalnie wciąż mam między 3, a 5 - zależy czy widzę słodkiego kotka, czy tylko dobrą czekoladę. 
Mam swoją zasadę: uznaję, że jest tylko jeden dzień w roku, kiedy mogę robić co chce, jeść co chce ( i nie przejmować się wartością kaloryczną) i przede wszystkim nie martwić się niczym i odciąć się od wszystkich problemów. Oh, gdyby każdy dzień mógł być taki beztroski (albo chociaż niech te wszystkie ciastka z dzisiaj pójdą w cycki, proszę!).
Wzięłam nawet aparat żeby uwiecznić ten dzień, tylko... ekhm... zapomniałam zrobić zdjęcia najważniejszemu dzisiaj - czyli sobie.
Ale coś Wam pokaże! Z racji tego, że wybrałam się na spacer, porobiłam zdjęcia i muszę się przyznać, że poszłam na całość ze  i zrobiłam ich aż... 3.


środa, 18 marca 2015

Over my head

Cześć ;)
Dzisiaj tak inaczej - dodaje post w środku tygodnia. Mimo, że zdjęcia zrobiłam w weekend, ale jakoś nie miałam za bardzo czasu żeby tutaj zaglądnąć i ogarnąć jakąś notkę. No, w sumie dzisiaj też na to za bardzo nie mam czasu, ale wszystko jest ciekawsze niż uczenie się pierdół. 
Mam straszną ochotę rzucić wszystko i pojechać gdzieś na wakacje, albo zrobić coś odmóżdżającego. Jeśli chodzi o to drugie to tutaj z pomocą przychodzi mi Moja Rodzicielka, zrzucając na mnie wszelkie obowiązki domowe. Eh, dzięki Mamo, nie do końca o to mi chodziło... Mam ochotę na coś pomiędzy "leże i się nie ruszam", a "leże i się trochę ruszam", latanie z odkurzaczem nie mieści się w żadnej z tych kategorii.




czwartek, 12 marca 2015

Cosmic Love

Cześć!
Znów zostałam zmuszona do opuszczenia Was na jakiś czas. Niestety zajęta byłam różnego rodzaju pierdołami, zwanymi górnolotnie moimi studiami. Tak, ostatnio jestem totalnym nolifem i nie mam na nic czasu, ale na szczęście, dzisiaj zaczyna się mój weekend (co z tego jaki tak mam milion rzeczy do zrobienia?). No cóż, będę robiła dobrą minę do złej gry i udawała, że życie jest piękne, wcale nie potrzebuje 8h snu, a i nauka od rana do wieczora to moje hobby i jakoś wytrzymam do wakacji.
Tak, wiem. Znów musicie oglądać moją parkę, ale dzisiaj było tak zimno, że nawet mój fotograf nie pozwolił mi jej zdjąć do zdjęć (nie musiał mnie za długo od tego odwodzić, źle bym wyglądała jako pozująca kostka lodu). Bardzo bym chciała rozszerzyć moją gamę odzieży wierzchniej (? tak to się nazywa, no nie?), np o piękny szary płaszczyk oversize, ale... jestem totalnie spłukana, tak więc nie będzie żadnych płaszczyków, torebeczek ani bucików i będziecie musiały znosić moją parkę na każdej stylizacji do maja co najmniej, a że ma odpinane futerko ze środka to może nawet i dłużej ;P



piątek, 6 marca 2015

Paradise City

Cześć.
Znów nadaje do Was po krótkiej przerwie. Co to był za tydzień. Wyjątkowo upierdliwy, ale jakoś udało mi się go przeżyć. Cudownie. Kolejny będzie jeszcze gorszy :P
Doba mogłaby mieć np. 36h, wtedy myślę, że spokojnie wyrabiałabym się ze wszystkimi rzeczami, które mam do roboty, bo ostatnio 24 to dla mnie zdecydowanie za mało. Przykład: wczorajsze wieczorne ćwiczenia zaczęłam o 0:30. Kto normalny ćwiczy po północy? No normalny nikt, tylko ja. 
O zdjęciach mogę tylko pomarzyć, dlatego z góry przepraszam, za dzisiejsze słabo światło, ale robiliśmy je około 18, w miejscu, gdzie w przybliżeniu było 7 milionów osób. Swoją drogą zauważyłam, że stanowiliśmy dość ciekawą atrakcję. Niektórzy nawet przystawiali żeby się przyjrzeć. Ja nie rozumiem, nie widzieli nigdy jak ktoś robi zdjęcia, czy co? ;P