Co prawda u mnie, nie wiedzieć czemu, spowodowała napływ lenistwa, ale tłumacze sobie to jeszcze pozostałością klimatu świątecznego. Odnośnie świąt to po zjedzeniu wszystkiego co znajdowało się na stole (nie było ważne na jakim stole, ważne, że nadawało się do jedzenia), postanowiłam przejść na dietę (tak, jakbym przez całe życie nie była na diecie...). Trwała ona dokładnie 1,5 dnia, kiedy to mój Luby przyszedł do mnie z paczką czipsów, bo ma zły humor. Nie przychodzi się do mnie z paczką czipsów. Szczególnie jak jestem na diecie. Mam słabą silną wole i jeśli chodzi o jedzenie jestem mało asertywna ;P A tak na poważnie, to przez ostatnie, 4 miesiące, jadłam tylko warzywa i powiem szczerze, że teraz jak widzę warzywo to mam ochotę uciec. Chociaż według mojego podejścia, czekolada to warzywo, wiec wychodzi na to, że nie przed każdymi warzywami chce uciekać.
Widzę, że znów mi się włączyło gadanie i pisze co mi ślina na język (klawiaturę?) przyniesie, wybaczcie!
Zadziwiające jest to to, że w zimie ubierałam się bardziej kolorowo, niż na wiosnę. Tak, tak, ja zawsze muszę być na przekór wszystkiemu i wszystkim. Spodziewajcie się czarnych i futrzanych ciuchów w lecie, w końcu nigdy nie wiadomo, co mi do głowy strzeli.
Odkryłam, że robienie zdjęć to jednak wciąż dla mnie trauma i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Tło idealnie dobrane, jestem niczym owe drzewa (ciekawie czy kiedyś rozluźnię zdjęciowy ścisk szczęki i się do Was uśmiechnę?)
A jednak! Widzicie, pokonałam swojego biczfejsa, który towarzyszy mi przez całe życie (wybaczcie, otrzymałam go w genach po mojej Rodzicielce, razem z wrednością i skłonnością do awanturowania się bez powodu - a nie, wróć... Awanturowanie się bez powodu to cecha każdej kobiety, a nie tylko moja i mojej Rodzicielki). Odnotowuje w kalendarzu, fakt mojego uśmiechu na zdjęciu.
Zdjęcia w mrocznym klimacie... A tak na prawdę, to robione wieczorem, gdy zachodziło już słoneczko, bo miałam szalony dzień, a musiałam je zrobić, bo od jutra nie będę miała aparatu, co nie jest dla mnie najlepszą wiadomością, jaką mogłam usłyszeć.
Pamiętam jak mówiłam "nigdy nie będę chodziła w sportowych butach na co dzień". Mea culpa. Przyznaje się do winy. Teraz mogłabym chodzić w nich codziennie i chętnie przytuliłabym jeszcze kilka par (najlepiej między 10, a 150). I tak, kupiłam sobie męski model (jam, jest Wielka Stopa i r.i.p moja kobiecość)! Lubię te przerażone spojrzenia facetów na ulicy, którzy nagle zaczynają się zastanawiać czy przypadkiem nie zainwestowali w buty dla bab :D
Sweterek: H&M | Ramoneska: Mohito | Spodnie: Cropp | Buty: New Balance
Fajna stylizacja <3 Podoba mi się jak dobrałaś do niej buty, to robi ją taką luźniejszą, bardziej sportową w sam raz na wiosnę :) Haha i podoba mi się Twoje porównanie czekolady do warzywa hah :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńwww.sandina.pl
No, bo czekolada jest z kakao, które rosnie na drzewie, wiec czekolada jest warzywem :D
UsuńDziękuje :*
Świetna kurteczka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Mój blog/ klik! :))
dzięki! :)
UsuńPiękne zdjęcia Kochana <3
OdpowiedzUsuńhttp://kasjaa.blogspot.com/
dziękuje ;)
UsuńZe sportowymi butami mam podobnie (wydaje mi sie, że pasują do wszystkiego :D) . Dobrze to jest teraz modne i wpisuje się w te trendy :D
OdpowiedzUsuńBo one serio pasują do wszystkiego ;P chociaż, nie mogę się przekonać do zestawu sportowe buty + sukienka/spódnica, ale kto wie może kiedyś zmienię zdanie? ;P
UsuńPrimo - SAME warzywa? wiesz, ja mam za sobą przeboje z dietą 1000 kcal (schudłam, przeżyłam, nic mi nie było, anemii nie dostałam, efektu jojo brak), ale nawet na niej... jadłam wszystko ;p i czipsa zagryzłam, i cukierka podwędziłam... szacun, bo ja warzywa kocham, mogłabym przeżyć na nich... tydzień? po tygodniu chyba bym umarła z głodu. Ale co tam... ja potrafiłam jeść przez miesiąc sam twaróg ;) z jogurtem naturalnym i pomidorem ;) także może to jest tak, że kto co lubi ;P
OdpowiedzUsuńSecundo - moda na sportowe buty zatacza taaaaak wielki krąg, że każdego dosięgnie ;) ja, na ten przykład, kupiłam trampki ;) takie na platformie ;) ale trampki ;P czekam, aż mi je ze sklepu H&Mu przyślą właśnie ;P na adidasy bym się chyba jeszcze nie zdecydowała, ale trampkom też mówiłam nie (zerwałam z nimi za czasów mojej rockowej młodości), kto by pomyślał ;)
Tertio - jaki biczfejs, nawet bez uśmiechu masz przemiłą buźkę ;)
No wiesz, nigdy nie wiadomo co mi strzeli to do tego głupiego łba, ale tak 85% stanowiły warzywa - czasem jakiś jogurt zjadłam, czasem jakiś makaron :P uściślając, nie uciekam od warzyw, tylko od danego sposób ich obróbki, a mianowicie od gotowania ich, także dziele z Tobą warzywną miłość :P
UsuńPewnie tak, bo ja bym nie mogła jeść twarogu przez miesiąc, chyba bym oszalała :p
Trampki, liczą się jako obuwie sportowe, czyli Ciebie też dosięgło ;P jest szansa, że jeszcze Ci się odmieni, jakbym miała wymienić listę rzeczy, których mówiłam, że nigdy nie ubiorę, to chyba bym wymieniała z 3h ;P wiec nigdy nie mów nigdy!
dzięki :*
Spokojnie nie jesteś sama, dla mnie czekolada i chipsy to też warzywa, więc wcinam je bez opamiętania, Mel B w życiu by mi tego nie wybaczyła :P hahahaha
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam, jak mówiłam, że nigdy bym nie założyła leginsów, rurek i płaskich butów na codzień.... a teraz latam po sklepach i szukam jakiś adidasków na wiosnę :P czyli jak to się mówi, tylko krowa nie zmienia zdania :P
Super masz te portaski- sama uwielbiam takie podarciuchy <3
pozdrowionka :)
Daria
Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama :D ale przez tą modę na bycie super fit, wszyscy się nie mnie patrzą z pogardą, jak zjem pizze, czipsy, albo czekoladę :(
UsuńDokładnie tak :D też mówiłam, że nigdy nie ubiorę rurek, a teraz to podstawa w szafie. Powodzenia w poszukiwaniach!
Dzięki! takich spodni też miałam nigdy nie ubrać, a tak przynajmniej mówiłam :P
A ja właśnie dzisiaj wybieram się na piwo i pizze z przyjaciółką i wcale się tego nie wstydzę, osoby fit, mogą mi naskoczyć :P hahaha
UsuńKochana czekam na nowego pościaka :)
uśmiechaj się częściej :)
OdpowiedzUsuńpostaram się ;)
Usuńśliczny sweterek :)
OdpowiedzUsuńdziękuje ;)
Usuńfajne buty!! :) ładnie wyglądasz :) obserwuje!
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
Usuńsuper stylizacja, fajnie prowadzisz blog, z pewnością będę powracała z przyjemnością :*
OdpowiedzUsuńrzeczywiście bardzo ładnie wyglądasz w boyfriendach, bardzo ci pasują :*
Dzięki :*
Usuńhehe tak a propos Twojego ostatniego akapitu, mężczyźni są tacy śmieszni, niewiedzą co to unisex? ;D Buty świetne!
OdpowiedzUsuńmyślę, że większość nie wie, dlatego są tacy pocieszni :P
UsuńJa postanowiłam być od dzisiaj asertywna, co do jedzenia ;p Kochana więcej się uśmiechaj, a zestaw świetny!
OdpowiedzUsuńJa tak postanawiam każdego dnia, z różnymi efektami :P dziękuje!
UsuńTen sweterek cudo <3 bardzo mi się podoba i ostatnie zdjęcie śliczne. :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie jeśli chcesz. :)
http://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/
dziękuje ;)
UsuńZestaw w sumie fajny, ale pomyślałabym o jakimś innym miejscu do robienia zdjęć. Buty na pewno prezentowałyby się lepiej na chodniku niż na jeszcze nie do końca zielonym trawniku ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSi, zgadzam się.
UsuńSuper! Jeansy i buty the best!!! :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńdzięki, dzięki ;)
Usuńświetne spodnie i śliczny sweterek ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ---> http://eunikovakinga.blogspot.com/
Hahhaha skąd ja to znam;p Ty jesteś na diecie, a Ci przychodzą ze słodkościami, chipsami lub piwem;p I jak tu odmówic?;p Tez jestem mało asertywna, ale powiem Ci,że od 2 lat zmieniłam swój jadłospis (zamiast diety zdrowe odżywianie) i jest naprawdę dobrze;-) Masz świetne jeansy!
OdpowiedzUsuńSandicious
Taaak! to jest okropieństwo! I zawsze jak na złość przynoszą akurat to na co masz ochotę ;P
UsuńJa też raczej na co dzień staram się zdrowo odżywiać, co nie znaczy, że czasem sobie nie skubnę jakieś pizzy, czy czekolady, tłumacze sobie, że to podkręca metabolizm :P
dziękuje ;)
Śliczny sweterek. :)
OdpowiedzUsuń